Kolejny poranek. Pierwszy, deszczowy dzień wakacji. Zwlekłam się z łóżka
 po dziesiątej. Jeszcze w piżamie, zeszłam do kuchni by napić się soku. 
Po przekroczeniu progu zauważyłam, że czeka mnie poważna rozmowa. Przy 
stole w jadalni siedział, czytający gazetę tata. Moja rodzicielka 
parzyła poranną kawę. 
-Cześć!-przywitałam się. 
-O! Witamy.-powiedział tatuś. 
-Siadaj, opowiesz nam teraz o swoich nocnych powrotach do domu.-dodała mama. 
-Nie ma o czym opowiadać.-powiedziałam zgodnie z prawdą. Nalałam soku do szklanki i zajęłam miejsce przy stole. 
-Nie ma czym się chwalić ale jest co opowiadać.-skwitowała mama. 
-W takim razie, co chcecie wiedzieć? 
-Z kim byłaś? Gdzie?-pytała mama. 
-Z Remkiem. Odprowadził mnie.-odrzekłam. 
-Nasz sąsiad?-zapytał tata. W odpowiedzi na jego pytanie pokiwałam twierdząco głową. 
-Wydaje się być w porządku. 
-To twój chłopak?-dopytywała mama. 
-Tak a co? 
-Hmm... Nic. Zaproś go dzisiaj na kolację.-odpowiedziała. 
-Dzisiaj?-zapytałam z niedowierzaniem. 
-Tak, masz jakieś plany? 
-Nie.-skłamałam. 
-Więc o 18. 
Dopiłam
 sok i ruszyłam w stronę pokoju. Przemierzyłam cały korytarz aż dotarłam
 do swoich drzwi. Postanowiłam powiadomić Bastka o moich dzisiejszych 
planach. 
 
"Hej, nie mogę dzisiaj zrywać z rutyną. :p Mam kolację rodzinną. Sorka.” 
 
"Rozumiem, innym razem.” 
 
"Oczywiście :*” 
 
Wzięłam
 szybki prysznic. Zawinęłam włosy w turban i przyodziałam krótkie 
sportowe spodenki i luźną bokserkę. Zadzwoniłam do Remka z zaproszeniem.
 
 
S-Dzień dobry. 
R-Witaj królewno. 
S-Nie obudziłam cię? 
R-Niee.. już nie śpię. 
S-To dobrze. Jak się spało? 
R-Wyśmienicie. Śniłaś mi się. 
S-Serio? Co robiłam w twoim śnie? 
R-Serio. Opowiem ci innym razem. 
S-Okey. Mama przyrządza kolację. Jesteś zaproszony. 
R-Przypędzę. 
S-To super. W takim razie do 18. 
R-Do zobaczenia. 
S-Paa. 
 
* * * 
 
Czas
 mijał wolno. Spędziłam go na sprzątnięciu pokoju, oglądaniu TV i 
słuchaniu muzyki. W taką beznadziejną pogodę, jaka była dzisiaj nie ma 
wiele możliwości na spędzanie wolnego czasu. Dominik postanowił poszukać
 na strychu jakiś starych książek. Przypadkiem znalazł również nasze 
stare gry. 
Siedziałam na kanapie przed telewizorem. 
-Zuza! 
-Co?-Krzyczałam z Salonu. 
-Zuzka! 
-No pytam, co? 
-Patrz co znalazłem!-mówił z wielkim entuzjazmem. 
-Stary, zakurzony karton?-zapytała siedząca na fotelu Emilka. 
-To jest Twister, młoda. 
-Wow. Macie jeszcze Twistera?-dopytywała Emi. 
Będąc
 dziećmi, często urządzaliśmy rozgrywki w tą grę. Najśmieszniejszy 
moment przychodził już po kilku ruchach. Nasze kończyny splatały się i 
wszyscy po kilku sekundach lądowaliśmy na podłodze z głośnym śmiechem. 
Jeszcze ciekawiej było grać z Maksem i Arturem. Wiadomo, im nas więcej 
tym zabawniej. 
-Emi, mamy nie tylko Twistera...-rzekł Dominik. 
-Zagramy?-spytała zadowolona z odpowiedzi kuzyna. 
-Czekałem na tą propozycję. Suzi grasz z nami? 
-Jasne, brat. 
Rozłożyliśmy
 matę i wyginaliśmy się zakrywając większość pól. Było bardzo zabawnie. 
Drzwi otworzyły się i weszli rodzice. Oczywiście nasze rozgrywki 
uwiecznione zostały na fotografii. 
 
* * * 
 
Przebrałam 
się w sukienkę i słuchałam muzyki, siedząc na pufie w swoim pokoju. 
Spokojne wibracje muzyki ukołysały mnie do snu. Moje powieki stały się 
ciężkie. Usnęłam na chwilę. Śniła mi się wielka łąka na której 
znajdowałam się kompletnie sama. Wokół mnie maki, chabry i wysokie 
trawy. 
-Zuzia!-odezwał się wysoki męski głos. 
Ruszyłam w stronę z której dobiegał. Biegłam przed siebie. 
-Zuzka!-dodał bardziej zniecierpliwiony głos. Dobiegał z innej strony, więc zmieniłam kierunek. 
Wyciągałam
 nogi na ile tylko mogłam. Słyszałam już coraz głośniejsze wołanie. 
Zatrzymałam się w miejscy z którego dobiegał krzyk. Moje serce biło 
coraz szybciej. Rozglądałam się wokół ale nic nie dostrzegałam. Poczułam
 uścisk na mojej szyi. Otworzyłam szeroko oczy i łapałam zachłannie 
oddechy. Zobaczyłam, że nadal jestem w swoim pokoju. Ucieszyło mnie to. 
Przede mną malowało się zdziwienie na twarzy Remka. 
-To tylko sen...-odparłam spokojnym tonem, uspokajając oddech. 
-To tylko ja.-powiedział chłopak. 
-Wiem.-przytuliłam go. 
     Idąc
 po schodach docierał nas zapach świeżych pomidorów i jakiś przypraw. 
Okazało się że mama była już w trakcie przygotowywania spaghetti. Jedna z
 moich ulubionych potraw. 
 
* * * 
 
Zjedliśmy kolację na 
której nie obyło się od pytań w stronę mojego chłopaka. Przez cały czas 
myślałam o moim śnie. Co mógł oznaczać? Szukanie głosu, pomocy, osoby, 
wyjścia? 
 
* * * 
 
Po posiłku udaliśmy się na spacer. 
Palce naszych dłoni splecione z sobą. Wzrok, który spotykał się co 
chwilę. Jestem w nim zakochana. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. 
Zrobiło się chłodno, więc Remek odprowadził mnie do domu. 
 
* * * 
 
Przed
 domem stało czarne BMW. Zapewne przyjechał do mojego brata. Nie miałam 
już dzisiaj ochoty na konfrontacje z Sebą. Pożegnałam się z chłopakiem i
 ruszyłam w stronę ogrodu. 
Zajęłam miejsce na leżaku i wpatrywałam 
się w gwiazdy. Niebo wyglądało przepięknie. Chmury nie zasłaniały 
gwiazd, które świeciły dziś wyjątkowo mocno. Starałam się odszukać 
jakieś konstelacje, jednak nie jestem w tym zbyt dobra... Myślałam o 
moim śnie. To był okropnie dręczący mnie temat. Zagubiona na łące nie 
mogłam znaleźć drogi wyjścia. Głos, który kierował mnie wydobywał się 
znikąd. W ostatnim momencie, obudził mnie Remek. Zmrużyłam oczy, wiatr 
lekko muskał moja skórę. Czułam się błogo. 
 
* * * 
 
Obudziłam
 się w swoim łóżku. Nie wiedziałam skąd się tam wzięłam. Wzięłam szybki 
prysznic i ubrałam się w legginsy i t-shirt. Zeszłam na śniadanie. 
Zastałam tam wielką niespodziankę... 

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz