Dojechaliśmy na miejsce gdzie było parę osób. Jacek i Emi obejmowali się
 na jednym z pni, wokół palącego się ogniska. Byli również moi kuzyni ze
 swoimi dziewczynami. Remek grzebał w ogniu długim kijem. Krótko 
mówiąc-najbliżsi znajomi. 
 
* * * 
 
Przywitałam się ze 
wszystkimi i usiadłam koło Sebastiana. Sączyłam niskoalkoholowe piwo. 
Ktoś zaproponował, Żeby coś zaśpiewać bo co to za ognisko bez piosenek. 
Mój kuzyn zabrał ze sobą gitarę. 
-Ej, zagraj coś znanego.-powiedział do Artura, Dominik. 
-Niech Zuza zaśpiewa!-odezwał się głos należący do Emily. 
-Tak, Suzan zna dużo fajnych piosenek.-usłyszałam za sobą. 
Wykonaliśmy
 kilka utworów. To było wspólne śpiewanie. Dołączyli do nas pozostali 
uczestnicy ogniska. Słyszałam co chwila propozycje: "Suzi zaśpiewaj …” 
Z tego "mini koncertu” wyrwał mnie głos Sebastiana. 
-Chcesz się przejść? 
-Chętnie. 
 
 
* * * 
 
Ruszyliśmy
 w stronę pobliskiego lasku. Oddychałam głęboko by zaczerpnąć świeżego 
powietrza. Błogą ciszę przerwał Seba, który obejmował mnie ramieniem. 
-Jak ci mijają wakacje? 
-Na razie nic specjalnego, ale nie narzekam na brak atrakcji. 
-a co do twojego statusu to... 
-Singielka a czemu pytasz? 
-Nie, tak tylko... Słyszałem jak rozmawiasz z Dominikiem. Suzi... 
Zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy prosto w oczy. 
Świetnie widziałam jego twarz, ponieważ księżyc miał dzisiaj swoją pełnię. Przysunął się do mnie i nachylił jak do pocałunku. 
-Co ty robisz?-otrząsnęłam się. 
-Chcę cię pocałować. 
-Co ty sobie wyobrażasz? Jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele nie całują się w ten sposób. 
-Mówiłaś że nie jesteś z Remkiem a później jeszcze nasze dłonie się złączyły a ty nie zabrałaś jej. Więc pomyślałem, że... 
-Że do ciebie wrócę? Po tych trzech latach, sory. Źle myślałeś. 
Wróciłam do ogniska i od tego incydentu już nie odezwałam się do Seby. Podszedł do mnie Remek. 
-Chcesz?-powiedział podając piwo. 
-Tak, dzięki.-Wzięłam je i upiłam spory łyk. 
Usiadł obok mnie na pniu przy ognisku. Zbliżała się pierwsza, więc robiło się chłodno. 
-Remi, możemy pogadać? 
-Jasne, choć.-rzekł chwytając moją dłoń. 
Odeszliśmy od towarzystwa idąc w stronę brzegu jeziorka, nadal trzymał moją dłoń. 
-To o czym chciałaś pogadać? 
-O
 nas... To znaczy o tym co się stało na moich urodzinach i w 
ogóle.-patrzył mi prosto w oczy i czekał aż dokończę.-Wiesz to 
wyznanie... Ono nie było takie przypadkowe bo...-kręciłam nerwowo 
palcami od dłoni. Taki mój odruch nerwowy. 
Chłopak nie odzywał się, nie przerywał, tylko czule mnie przytulił. 
 
[Remek] 
Jej
 delikatna dłoń dotykała mojej. Odeszliśmy od znajomych siedzących przy 
ognisku i ruszyliśmy w stronę brzegu. Byłem ogromnie ciekawy co chciała 
mi powiedzieć. Gdy usłyszałem "o tym co się stało na moich urodzinach”, 
poczułem wielką gulę w gardle. Dokładnie pamiętam co mówiła w noc swoich
 urodzin. Pewnie chciała temu zaprzeczyć... A może potwierdzić... 
"Wyznanie,
 nie było takie przypadkowe”-odbijało mi się echem w głowie. Nie 
chciałem przerywać tej chwili. Przytuliłem ją najmocniej jak tylko 
potrafiłem. Przez ten uścisk, chciałem jej przekazać, że nie musi się z 
niczym śpieszyć, mamy czas. Łączy nas coś niezwykłego. 
Ta chwila 
mogłaby trwać wiecznie. Czułem się z nią jednością. Dwa przeciwieństwa. 
Ogień i woda, słońce i deszcz, ziemia i niebo a pomiędzy nami coś co 
łączy dwie zakochane w sobie osoby-miłość. 
 
[Suzan] 
Jego 
dłonie dotykały mojej talii. Moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. 
Chciałam powiedzieć mu o tej urazie, którą wciąż tłumiłam w sobie. 
Mogłam oszukać każdego, próbować oszukiwać sama siebie ale moje serce 
znało prawdę i to ono kazało mi to zrobić, jednak nie teraz. Nie 
chciałam przerywać tej fantastycznej chwili. Wtulona w jego ramiona 
czułam się taka bezpieczna. Nie czułam strachu, smutku, żalu i 
otaczającego nas okrutnego świata. 
-Zdejmij buty.-powiedział odsuwając się ode mnie. 
-Co?-zapytałam skonsternowana. 
-Zdejmij buty.-powtórzył a ja od razu wykonałam jego rozkaz. 
Wziął mnie na barana i biegł w stronę jeziorka. 
-Stój!
 Remi, co ty odpieprzasz? Nie rób tego. -próbowałam go zatrzymać, jednak
 on nadal pędził w stronę jeziorka. Chwilę później zanurzeni byliśmy w 
ciepłej jeszcze wodzie jeziora. Wszyscy znajomi stali na brzegu i 
wpatrywali się w to co się dzieje. 
-Wychodźcie z wody, 
zakochańce!-krzyknęła Emily na co tylko pokiwaliśmy twierdząco głowami. 
Wynurzyliśmy się z wody. Byłam cała przemoczona ale taka szczęśliwa. 
-Jak Suzi będzie chora to twoja wina.-powiedział do Remka, mój braciszek. 
-Obiecuję, że się nią zajmę. W zdrowiu i w chorobie.-zaśmiał się Remigiusz. 
Podeszliśmy do ogniska gdzie starałam się wysuszyć. Podszedł do mnie Sebastian z bluzą w ręku. 
-Załóż.-wyciągną rękę w której trzymał bluzę w moją stronę. 
-Dzięki, nie trzeba.-odpowiedziałam najmilej jak tylko mogłam w tym momencie. Po niedoszłym pocałunku mojego byłego. 
-Trzeba-okrył mnie swoją bluzą po czym dodał-potem mi oddasz albo kiedyś tam. 
Odszedł
 i zostawił mnie okrytą jego bluzą. Czarna bluza nosiła jeszcze jego 
pociągający zapach. "Stop! Suzi to twój przyjaciel. Nic was nie łączy, 
oprócz przyjaźni.”-podpowiedziała moja podświadomość. Coraz częściej 
włącza się ten głos w mojej głowie. Nawet nie wiem kiedy wszyscy się 
rozeszli. Zostałam ja, Remek, Dominik i Seba. 
-Młoda, wracamy do domu.-odezwał się mój braciszek. 
-Remo, czym jesteś?-zapytał Sebastian. 
-Pieszo.-odpowiedział chłopak. 
-To chodź, zabierzesz się z nami. 
-Okey. 
Zgasiliśmy
 ognisko i ruszyliśmy w stronę samochodu. Zajęłam miejsce z tyłu, za 
Dominikiem. Droga zleciała w ciszy. Podjechaliśmy pod dom Remka, gdzie 
pożegnaliśmy się. 
-Na razie chłopaki! 
-Bajo! 
-Dobranoc księżniczko. 
-Dobranoc.-odpowiedziałam z uśmiechem, który wkradł się na moją twarz. 
 
* * * 
 
Mijaliśmy
 puste ulice naszego miasta. Przez jedną z nich przebiegł czarny kot. 
Nie wierze w przesądy. Czarne koty są pokrzywdzone z powodu koloru. 
Większość ludzi uważa, że przynoszą pecha i omija je z daleka. Okrutne 
zabobony... 
Patrzyłam przez okno i obserwowałam budynki które 
mijaliśmy. Byłam śpiąca, wtuliłam się w za dużą bluzę Sebastiana i chyba
 odpłynęłam na moment. Usłyszałam dźwięk zgaszanego silnika BMW i lekko 
rozchyliłam powieki. Staliśmy pod moim domem. Odpięłam powoli pas i 
otworzyłam drzwi. Dominik stał już przed domem i usiłował w 
ciemnościach, odnaleźć pasujący do zamka klucz. Zamknęłam za sobą drzwi 
samochodu. Z auta wybiegł Sebastian i sekundę później stał już obok 
mnie. Złapał mnie za nadgarstek, obróciłam się w jego stronę i 
uśmiechnęłam spoglądając w niebieskie źrenice. Nie odzywał się więc 
przerwałam dzielącą nas ciszę. 
-Chyba nieprędko oddam ci bluzę, jest bardzo wygodna. 
-Nie śpiesz się. Pasuje ci.-na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 
-Dobranoc.-wyszeptałam. Poczułam jak uścisk mojego nadgarstka stał się lżejszy. 
-Śpij dobrze, Suzi. 
Oddaliłam
 się w stronę domu. Stanęłam przy drzwiach i obróciłam się. Sebastian 
stał nadal w tym samym miejscu. Pomachał mi dłonią na co tylko się 
zaśmiałam. Pokiwałam dłonią i weszłam do domu. 
 
* * * 
 
Wzięłam
 szybki prysznic i ubrałam piżamkę. Weszłam do swojego pokoju. 
Spojrzałam na czarną bluzę Sebastiana, którą chwyciłam w dłoń. Usiadłam 
na swojej ukochanej pufie i ubrałam się w nią, wdychając przy tym boski 
zapach perfum przyjaciela. Chwyciłam w dłoń swojego smartfona i 
zauważyłam 2 wiadomości. Jedna z nich była od mamy, pisała, że jutro 
wracają około15. Druga od Remka. Po zobaczeniu nadawcy uniosłam w górę 
kąciki moich ust. 
 
"Karaluchy pod poduchy” 
 
"A szczypawki do zabawki”-odpisałam. 
 
"Jeszcze nie śpisz, Suzi? :o ” 
 
"Nie mogłam zasnąć, czekałam na wiadomość od ciebie :* ” 
 
"Mam dla ciebie niespodziankę ale musisz się wyspać. ;) ” 
 
"Teraz to już w ogóle nie zasnę -.- ” 
 
"Spać!” 
 
"Ej, czy ty chcesz mnie spławić? :p” 
 
"Już po dobranocce, Miś Uszatek mówi dobranoc :D” 
 
"Dobranoc, Uszatku xD” 
 
"Śpij już! :* ” 
 
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i położyłam się do łóżka. Spałam smacznie. Pierwszy raz od bardzo dawna...  

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz