Droga z apartamentowca do pensjonatu była długa. Srebrny Cabriolet
jechał z dużą prędkością. Na dworze było gorąco, jednak wiatr przyjemnie
muskał moją cerę. Krótkie, kasztanowe włosy cioci, rozwiane były na
różne strony. Przyjechałyśmy kilka niezamieszkanych jeszcze osiedli oraz
las i dojechałyśmy do mety. Przede mną malował się okazały budynek. Z
zewnątrz wyglądał zwyczajnie. Białe ściany i ciemne okna i drzwi. Przed
budynkiem stały dwa wielkie busy należące do ekipy. Weszłyśmy do środka
gdzie na ścianach ostatnich pokoi pojawiła się gładź.
-Witam panowie.-przywitała się Ela.
-Dzień dobry, szefowo.-odpowiedział jeden z pracowników.
-Przedstawiam wam, moją prawą rękę, Zuza.-przedstawiła mnie ciocia.
-Dzień dobry.-powiedziałam nieśmiało.
* * *
Wybrałyśmy
kolory farb do wszystkich wnętrz oraz kafelki do łazienek. Według
planu, zakupiłyśmy farby. Miałam okazję przejechać się busem
pracowników. Przez ponad cztery godziny chodziłyśmy z katalogami w ręku i
wybierałyśmy meble. Czas leciał bardzo szybko. Wisienką na torcie
okazało się biuro cioci połączone z pokojem oraz łazienką. Jednak z tym
się nie śpieszyłyśmy. Ciocia zamówiła pizze dla całej ekipy i dla nas
oczywiście. Na budowie nie było żadnych krzeseł, więc wszyscy
siedzieliśmy na ziemi w cieniu dużego drzewa. Oglądam jeszcze katalogi z
meblami myśląc o biurze cioci. Poczułam drżenie w kieszeni. Wyjęłam
telefon i na mojej twarzy znowu zagościł uśmiech. Odebrałam i odeszłam
na bok z kawałkiem pizzy, który kończyłam.
S-Halo? Kto mówi?
R-Najszczęśliwszy chłopak na ziemi.
S-Dziewczyna wyjechała to najszczęśliwszy...
R-Nie, najszczęśliwszy bo mam super dziewczynę.
S-Opowiadaj co u ciebie... Albo co w naszym miasteczku?
R-Po starmu, nie licząc tego, że będzie nowy sklep obuwniczy.
S-Poszłabym sobie na zakupy...
R-W Wawie sklepów nie brakuje.
S-Ale czasu brakuje...
R-A co teraz robisz?
S-Jem pizze na budowie haha
R-Smacznego. Jutro masz jakieś plany?
S-Dzięki. Nie wiem jeszcze ale jedno jest pewne przez kilka najbliższych dni będę zajęta. Czemu pytasz?
R-Znajdziesz czas na rozmowę ze swoim chłopakiem?
S-Z tobą zawsze kotek...
R-To się cieszę...
S-Muszę kończyć
R-Tęsknię...
S-Ja też okropnie tęsknię.
R-Kocham cię, Suzi.
S-Kocham cię, buziaki.
R-Paa.
Wróciłam
do towarzystwa w zupełnie lepszym nastroju. Poszłam do gabinetu cioci,
która jeszcze rozmawiała z robotnikami. Jeden z nich był naprawdę miły.
Pan Staszek był kierownikiem tej ekipy remontowej. Widziałam, że
flirtuje z Elą. W sumie to chciałabym iść na wesele... Może w końcu
doczekam się ślubu chrzestnej. Wracając do tematu projektowania wnętrz.
Chodziłam w kółko i zastanawiałam się nad kolorem ścian. To
pomieszczenie było wyjątkowe. Ciocia miała w nim spędzać większość
swojego czasu, więc musiało być przyjemnie urządzone.
* * *
Na
ściany wybrałam beżowy a na jednej z nich postanowiłam umieścić
fototapetę z krajobrazem Londynu. Meble w kolorze ciemnego brązu. Oraz
biała skórzana kanapa i fotele w tym samym obiciu. W pokoju połączonym z
biurem, wybrałam lawendową farbę na ściany i białe meble. Z sufitu
zwisać miał kryształowy żyrandol. Przedstawiłam propozycję cioci. Bardzo
spodobał jej się mój pomysł, więc na niego przystała. Wsiadłyśmy do
samochodu i miałyśmy już odjeżdżać lecz cioci przypomniało się, że
zostawiła w biurze katalog z tkaninami. Pobiegłam po niego., Na
nieszczęście w tym samym momencie, zderzyłam się z wychodzącym z farbą w
ręku pracownikiem. Wylądowała na mnie połowa zawartości puszki.
-Co ty...?
-Ja nie chciałem... Ja to przez przypadek... Przepraszam.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na swoją uchlapaną bluzkę.
-Nie no spoko. To tylko moja ulubiona bluzka...-zaśmiałam się.
-Na serio Przepraszam...
-Okey. Tylko teraz ciocia mnie do auta nie wpuści.
-Przepraszam, nie chciałem...
-Daj mi coś czym to wytrę. Tylko już nie przepraszaj...
Chłopak podał mi ręcznik papierowy.
-Plama raczej nie zejdzie, bluzka do kosza a tak poza tym... jestem Suzi.
-Antek. Mocne powitanie.
-No baa...
Wzięłam katalog z tkaninami i ruszyłam do samochodu. Oparta tyłem o samochód Ela znowu flirtowała z Staszkiem.
-Jeju, Zuzia, huragan przeszedł?
-Nie, tylko Antek wylał na mnie farbę.-odpowiedziałam.
-Młody dopiero się uczy, musisz mu wybaczyć.
-Już mu wybaczyłam. Jedziemy?-zwróciłam się do Eli.
Wsiadłyśmy
do samochodu i popędziłyśmy do domu. Szybko przebrałam się w czyste
ubrania i pojechałam z ciocią do restauracji. Obie byłyśmy potwornie
zmęczone po całym dzisiejszym dniu. Po powrocie wzięłam kąpiel i
położyłam się do łóżka. Spałam jak dziecko.
* * *
Obudził
mnie dźwięk budzika. Spoglądając na wyświetlacz nie mogłam uwierzyć, że
mam aż 3 nieodebrane połączenia od mojego chłopaka. Od razu
postanowiłam do niego oddzwonić. Mówił, że martwił się o mnie, podczas
gdy ja sobie smacznie spałam. Opowiedziałam mu o farbie, która
wylądowała na mojej ulubionej bluzce oraz o wielkim zmęczeniu.
Opowiedziałam o flirtującym z moją ciocią panu Staszku i skończeniu
dobierania mebli. Po skończonej, godzinnej rozmowie poszłam na
śniadanie. Ciocia przygotowała tosty.
-Jakie są plany na dzisiaj?
-Pojedziemy
zobaczyć jak idzie praca na budowie, zamówimy meble i … prawie
zapomniałabym! Dzisiaj przychodzi nowa gosposia. Wprowadzę ją szybko w
obowiązki, trochę pogadamy i może ją zatrudnię na stałe. Później
wypełnimy nasze obowiązki.
-Co się stało z tamtą gosposią?-zapytałam ciekawa.
-Jej
córka zaczęła rodzić a ona chce pomóc jej w opiece nad dzieckiem.
Godzinami potrafiła opowiadać jak bardzo pragnie wnuki. Teraz będzie
miała okazję sprawdzić się w roli babci.
* * *
Dzwonek do drzwi. Usłyszałam przyjemny damski głos.
-Dzień dobry. Miło mi, Kasia jestem.
-Witam, zapraszam.
W
czasie gdy ja sączyłam jeszcze kakao Ela wprowadziła Kasię w jej
obowiązki. Sprzątanie, gotowanie, zakupy... Kasia była około
trzydziestoletnią kobietą, wydawała się być miła. Od razu przedstawiła
się i kazała mówić do siebie po imieniu. Ubrałam na siebie krótkie
dżinsowe spodenki i białą bluzkę na szerokich ramiączkach z kolorowym
nadrukiem oraz japonki. Włosy związałam w koński ogon.
* * *
Zamówiłyśmy
meble. Eli zależało na szybkim otwarciu pensjonatu. Pojechałyśmy do
ośrodka zobaczyć jak idzie praca. Chociaż, wydawało mi się że jest to
pretekstem by Ela mogła spotkać się ze Staszkiem. Zobaczyłam pomalowane
już ściany. Praca szła szybko i według ustalonego planu. Dzisiejszy
dzień był luźniejszy od poprzedniego. Postanowiłam pójść na spacer.
Szłam w stronę lasku, starając się zapamiętać drogę. Weszłam do lasku i
dreptałam wyznaczoną ścieżką. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do
ukochanego.
S-Cześć misiek.
R-No witam aniołku mój. Co porabiasz?
S-Spaceruję, myśląc o tobie. Okazało się że mam trochę czasu dla siebie.
R-To super a jutro?
S-Raczej też. Meble dotrą za 3 dni więc tak. A co?
R-Tak pytam. Dobra, wiesz muszę kończyć. Pa kochanie.
S-Pa.
Co
się z nim dzieje? Ta rozmowa była dziwna. Włączyłam muzykę na full i
szłam przed siebie. Minęłam kilka drzew, skręciłam parę razy i dotarłam
na jakąś polanę. Uświadomiłam sobie, że się zgubiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz