środa, 14 października 2015

Świat według Suzan cz.12

Zastanawiam się, dlaczego jeśli nie możemy się czegoś doczekać, czas wydaje się stać w miejscu. Odwrotnie jest kiedy nie chcemy by coś się zdarzyło.
Czas płynął wolno a ja strasznie nie mogłam doczekać się, aż zegar wybije trzecią. 

* * *

Założyłam na siebie limonkową sukienkę, którą kupiłam poprzedniego dnia oraz czarne baletki. Szłam w stronę miejsca gdzie byliśmy umówieni, zastanawiając się co mu powiem. Układałam w głowie zdania:
"Hej, muszę ci coś powiedzieć to ważne.”
Hmm... W zasadzie ładny początek. Dalej już spontanicznie ułożę coś. Doszłam do placu na którym czekał już Remek.

* * *

Podeszłam do niego i przywitałam się. Od razu przeszłam do rzeczy. Słuchał mnie uważnie, głęboko patrząc w moje oczy. Nie mogłam się skupić i czasami powtarzałam jedno zdanie kilka razy.
Skończyłam. Nic nie mówił. Patrzył nadal w moje oczy. Nastała głęboka cisza. 
-Remek, powiedz coś!
Na moje słowa wstał z ławki i przytulił.
-Mogłaś mi o tym wcześniej powiedzieć.
-Wiem.-w przypływie emocji z moich oczu spłynęła łza, którą szybko starłam.
-Idziemy na shake?
-Wiesz co lubię... Come on.
Poszliśmy na shake ale dzień był długi i Remek wyszedł z propozycją.
-Chcesz iść do klubu?
-No nie wiem...
-Choć, będzie fajnie.
-Hmm... 
-Śpieszysz się gdzieś?
-Nie...
-Więc idziemy.-podjął decyzję za nas oboje.

* * *

Poszliśmy do klubu. Wypiliśmy kilka drinków i zaczęliśmy wywijać na parkiecie. Wieczór mijał bardzo miło. Tańczyłam tylko z Remkiem aż do momentu...
-Odbijamy.-powiedział stojący obok chłopak. 
-Tylko zaraz mi ją oddaj.-odrzekł Remek. Spojrzałam w stronę chłopaka. To Sebastian. Jakby na złość akurat ktoś puścił wolny utwór. 
-Skąd wiedziałeś, że to ja?
-Hmmm... Pomyślmy, sukienka, którą ci wczoraj wybrałem?
-Okey.
-Tak poza tym, wiedziałem, że będzie na tobie dobrze leżeć.
-Znasz się na rzeczy.-powiedziałam z uśmiechem.
Jego dłonie lekko dotykały mojej talii a moje dłonie splecione były na jego karku. Piosenka wydawała się być taka długa. Pomyślałam, że przerwę tą ciszę.
-Wczoraj było naprawdę super.
-Powtarzamy to dzisiaj?-spojrzałam na Remka tańczącego z jakąś rudą dziewczyną. 
-Dzisiaj, nie... ale jutro bardzo chętnie zerwę z rutyną.
-O której po ciebie przyjechać?
-Hmm... myślę, że o 23. będzie idealnie. 
-Dobra będę. 
-Tylko wiesz, moi rodzice są już w domu i wolałabym nie wychodzić przez drzwi.
Zaśmiał się i pokiwał głową.
-To jak chcesz wyjść?
-Przez okno.-powiedziałam jakby to było najnormalniejsze na świecie. 
-Dobra, postaram się zajechać jak najciszej.
Piosenka się skończyła a Remek powrócił. 
-Suzi, wracamy?
-Okey.
Wyszliśmy z kluby. Na zewnątrz wydawało się być chłodniej niż przed imprezą. 
-O czym tak szeptaliście sobie na ucho?-zapytał wyraźnie zaciekawiony Remek. Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
-No.. Ty i Seba.
-Sprawy służbowe. -zaśmiałam się.
-Byliście kiedyś razem, nie?
-Tak.-odpowiedziałam szybko, za szybko.
-Czy wy nadal...
-Remi, to było jakieś trzy lata temu... 
-Ale widziałem jak na siebie teraz patrzycie. 
Ojeja... Remigiusz jest zazdrosny. Hahaha Postanowiłam to wykorzystać.
-Jak na siebie patrzymy? Jak zakochani?
-Coś w tym rodzaju...
-Tak... -udawałam rozmarzoną. -Sebastian i jego wielkie niebieskie oczy...-spojrzałam na przyjaciela idącego koło mnie. Uśmiech zszedł mu z twarzy a w te miejsce pojawił się smutek. Zaśmiałam się głośno.
-Remi, żartuję. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej. A co ty taki zazdrosny się zrobiłeś?
-Po prostu pytałem.
-Okey... Więc nic was nie łączy oprócz przyjaźni?
-Absolutnie. Liczysz się tylko ty.
Trochę się zapędziłam... Tym razem wyznałam mu miłość na trzeźwo. Dobra, dobra, prawie trzeźwo... Zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał a w jego oczach zagościły płomyki nadziei.
-Wow, Remek, zaskoczyłeś mnie tą propozycją.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie spodziewałam się że to się może tutaj stać.
-Odpowiedz tak czy nie?
-Tak.-odpowiedziałam, choć w środku siebie nie czułam, że mówię to z stu procentową pewnością. Moją odpowiedź przypieczętował pocałunek. To wszystko działo się tak nagle... 
Nasze dłonie złączone w lekkim uścisku. Spojrzenia spotykające się co chwila. Ja i On. Tylko my. 

* * *

Zbliżaliśmy się do mojego domu. Pożegnawszy się z moim nowym chłopakiem, weszłam do domu najcichszej jak tylko mogłam. Stąpałam na paluszkach, nie chcąc by ktoś się obudził. Weszłam na górę a w moim pokoju czekało już dwóch policjantów. Po włączeniu światła w pokoju, przestraszyłam się i musiałam opanować emocje by zaraz nie wrzasnąć. 
-Gdzie byłaś?-zapytał Dominik.
-Z kim byłaś?-dodała Emi.
-Wiecie, więc się nie pytajcie.
-Grzeczniej bo mamusię obudzę.-mój wredny brat się odezwał. Kto by pomyślał, że mamy tych samych rodziców. 
-Zamknij się.
-Jak było z Remkiem? Dobrze całuje?-pytała Emilka.
-Ale się uwzięliście na mnie.-no tak zapomniałam, że z mojego pokoju jest świetny widok na ulicę. Jeśli długo już się tutaj czaili to wszystko widzieli.
-Opowiadaj, siostra.
-Dajcie mi spokój...-wyjęczałam.
-Ja od samego początku wiedziałam, że jest coś więcej między wami.-odezwała się Emilka.
-A mi jak zaprzeczała, że nic ich nie łączy.-dodał Dominik.
-Mi też zaprzeczała. Może chcieli to ukryć.
-Przestańcie słać domysły. Ja tutaj nadal jestem.
-To gadaj jak spędziliście wieczór?-wciął się braciszek.
-Normalnie, poszliśmy do klubu.
-Co było dalej?-pytała nadal kuzyneczka.
-No a co miało być.-na mojej twarzy samoczynnie pojawił się uśmiech.
-Ooo.. Ja znam ten uśmiech.-powiedział brat.
-To co oznacza?-zapytałam.
-Że się całowałaś.-prawie krzyknął.
Drzwi do pokoju otworzyły się. Stanęła w nich mama.
-Kto się całował?-zapytała. Jeszcze tego brakowało. Kochana matula, powinna już spać.
-Nikt się nie całował.-skwitowałam.
-Suzi... Mnie nie oszukasz. 
-Mnie też nie.-dodał Dominik.
-I mnie.-włączyła się Emilka.
-Dajcie wy mi święty spokój.-zakryłam twarz dłońmi.
-Z kim?-pytała dalej mama.
-Z Remkiem.-wyrwał się Dominik.
-Z... -zacięła się. -Ooo.. 
-Ja się chyba zabiję przez te wasze pytania.-powiedziałam.
-Tak w ogóle, co tak późno wracasz do domu?
-Mamo, proszę nie teraz.
-Jutro o tym porozmawiamy.-wyszła z pokoju.
-To przez was. Wy małe paskudy.-powiedziałam do rodzinki. 
-My też cię kochamy.-dodała Emi, która wychodziła z pokoju.
Zostałam w pokoju sama z Dominikiem.
-No mów. Widzę, że chcesz coś powiedzieć.
-Jesteście razem?
-Noo... -odpowiedziałam niechętnie.
-Wiedziałem.-mówił podnieconym tonem jakby wygrał zdrapkę.-Od kiedy?
-Od dzisiaj.
-Gratulacje.
-Przez ciebie będę miała szlaban. Po co się tak darłeś?
-Sory, Zuzka.
-Uduszę cię kiedyś.-powiedziałam, wtulając się w brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz