Chłopak zbliżał się do samochodu a ja nadal nie mogłam uwierzyć że to o nim mówił mój brat.
-Cześć Remo, długo kazałeś na siebie czekać.
Na
początku myślałam, że to jakiś sen albo zwidy. Bardzo chciałam, żeby
tak było. Uszczypnęłam się lekko. To nie był sen, wszystko działo się na
jawie.
-Sorki tak wyszło.-odpowiedział po chwili. Otworzył drzwi i usiadł obok mnie. -Hej dziewczyny.-powiedział szybko.
-Hej.-odpowiedziałyśmy jednocześnie.
Gdyby nie grające głośno radio całą drogę spędzilibyśmy w kompletnej ciszy. Muzyka była jedynym tematem krótkich dialogów.
-Ooo... Ta piosenka jest super. Weź głośniej.-powiedziałam do braciszka.
-Tak rzeczywiście, jest spoko.-odparł podkręcając dźwięk.
-Ej, Dominik! Włącz rap.-powiedział pasażer, zajmujący miejsce obok mnie.
-Nie lubię rapu.-odrzekłam szybko.
-Ty niczego nie lubisz.-powiedział roześmiany Remek.
-Nieprawda!-broniłam się.
-Prawda.-rozpoczęło
się przekomarzanie. W tym samym momencie z głośników rozbrzmiewała
piosenka z filmu "Dirty Dancing”. Emila niepostrzeżenie zmieniła utwór
by skończyć tą nie potrzebną kłótnie. Od tej wymiany zdań nie odezwałam
się ani razu. Panowała już kompletna cisza nie wliczając grającego
losowe piosenki radia. Droga dłużyła się nieubłaganie. Niezręczna cisza
zakończyła się dopiero po wyjściu z samochodu.
* * *
Szłyśmy
z Emilką do lokalu, który już przed wejściem odpychał od siebie
zapachem tytoniu. Zmierzałyśmy na parkiet idąc przez długi korytarz na
końcu którego były schody w górę-na balkony i dół-na parkiet. Klub był
naprawdę duży. Podążyłyśmy schodami w dół i ujrzałyśmy wielką salę na
której końcu, umiejscowiona była scena. Zespół jeszcze rozstawiał
sprzęt, więc by nie stać w miejscu poszłyśmy do baru. Zamówiłyśmy sobie
po coli, ponieważ nie byłyśmy jeszcze pełnoletnie. Stojąc przy barze
piłyśmy nasze napoje. Niespodziewanie podszedł do nas Dominik.
Zaprowadził nas do stolika, przy którym siedział już Remigiusz i Jacek.
Znałam już Jacka z poprzednich imprez, był kolegą mojego braciszka już
od przedszkola. Przystojny, dość wysoki brunet o piwnych oczach i
zniewalającym uśmiechu. Było w jego życiu wiele dziewczyn, jednak żadna
nie została przy nim na dłużej, nadal szukał tej jedynej. Nie chcąc
siadać przy osobie, której miałam już na ten dzień dosyć, usiadłam koło
Emilii a ta obok Jacka. Na scenie muzycy z Muzosfery rozpoczęli się
rozgrywać. Chwyciłam Emi za dłoń i ruszyłyśmy w stronę zespołu.
Przetańczyłyśmy wszystkie piosenki, kiedy wokalista-długowłosy blondyn
zapowiedział ostatni wolny kawałek siedziałyśmy już przy stoliku
popijając drinki, które przyniósł nam Jacek. Nie zdążyłam się obejrzeć a
Emilka wywijała już na parkiecie z Jackiem. Pasowali do siebie, nie
wiem dlaczego ale nawet małpa wiedziałaby, że powinni być razem.
-Zatańczymy?-usłyszałam ze strony Remka.
-Przecież ja nie lubię tańczyć.-odparłam z sarkazmem.
-Widziałem
jak wirowałaś na parkiecie. Daj spokój, ta jedna piosenka.-powiedział
proszącym tonem. Podałam mu dłoń i sekundę później znajdowałam się już
na parkiecie. Oplotłam dłońmi szyję chłopaka a on lekko dotykał mojej
talii. Patrzyłam w jego oczy a źrenice momentalnie powiększyły się jak
po dragach. Byliśmy tak blisko a jednocześnie tak daleko. Wmawiałam
sobie, że nic do niego nie czuję i nie czułam a tak naprawdę... Nadal
czułam do niego urazę po tym, że złamał obietnicę. Uświadomiłam sobie to
dopiero tańcząc z nim przy wolnej piosence i patrząc w wielkie zielone
oczy. Jedno było zaskakujące, dlaczego pomimo tego co się stało i urazy,
która pozostała na dnie serca momentami gdy o tym zapominam potrafię
się z nim śmiać i żartować. Było tak wczoraj, kiedy to np. uratował mnie
przed zabawkową myszką.
* * *
Piosenka skończyła się a my wróciliśmy do stolika. Zajęliśmy miejsca a chwilę później odezwał się Jacek:
-Zaczyna
się tutaj robić nudno, Radek ma dzisiaj urodziny wpadacie?-ze strony
Emily nie trzeba było czekać na entuzjazm, Dominik również przystał na
propozycję przyjaciela. Zawinęliśmy się i chwilę później byliśmy już na
imprezie urodzinowej. Emily szła z Jackiem, który trzymał dłoń na jej
talii. Stałam sama na tarasie sącząc przygotowanego wcześniej drinka.
Niespodziewanie podszedł do mnie Remigiusz, który chciał zacząć temat
ale jakoś mu to nie wychodziło.
-Jednak potrafisz
tańczyć.-powiedział, szczerząc się do mnie. Nic nie odpowiedziałam tylko
przeniosłam wzrok na palącego się jeszcze grilla. Żar z niego wyglądał
tak pięknie i hipnotyzująco, że wpatrywałam się w niego przez dłuższą
chwilę. Dym lekko unosił się nad ziemię. Niestety ten piękny widok
przerwał mi sąsiad.
-Może jutro zorganizujemy ognisko nad jeziorem?-zapytał a ja wpatrywałam się w jego oczy.
-Nad jeziorem?-spytałam.
-Tak. Pamiętasz gdzie kiedyś cię zabrałem?
Nie
mogłam dowierzać. "Kiedyś cię zabrałem”-powiedział to tak jakbym była
jedną z wielu, które tam zabierał. To było "nasze” miejsce, było... No
właśnie, kiedyś, czas przeszły. Czy on już tego nie pamięta? Tyle myśli
krążyło mi po głowie, jednak nic nie byłam w stanie odpowiedzieć.
Dopiłam zawartość szklanki i odeszłam w stronę kuchni. Stał tam mój
braciszek, który rozmawiał z kolegami. Podeszłam do niego i szepnęłam na
ucho:
-Czy możemy już wracać?
-Coś się stało?-zapytał z troską.
-Nie,
po prostu, chciałabym się już położyć.-skłamałam, chciałam już uciec
jak najdalej od Remka, jego propozycji i wspomnień, które wracały w
momencie patrzenia w jego wielkie zielone oczy.
-Okey.-powiedział po czym wyszeptał mi na ucho-Tu i tak jest drętwo.
Na jego słowa uśmiechnęłam się lekko po czym szłam już w stronę samochodu.
* * *
Chwilę
później siedzieliśmy w tym samym składzie co poprzednio. Jechaliśmy w
stronę domu Remigiusza. Mijaliśmy puste już uliczki. Miasto wydawało się
jakby zasnęło, jednak co pewien czas mijały nas pojedyncze samochody.
Siedzieliśmy w ciszy, był to jeden z tych momentów, kiedy słyszysz swój
miarowy oddech i każde uderzenie serca. Poczułam na swojej dłoni czyjś
dotyk. Spojrzałam na nią, później na Remka. Nasze spojrzenia się
skrzyżowały. Jeden kącik jego ust uniósł się ku górze. Wyglądał wtedy
bardzo przystojnie. Zabrałam szybko rękę z jego uścisku. Od tej chwili
nawet nie spojrzałam w jego stronę. Czułam się dziwnie. Byłam zmieszana,
nie wiedziałam jak mam się zachować. Na swojej ręce nadal czułam ciepło
jego dłoni. Samochód zatrzymał się pod domem chłopaka. Pożegnał się
krótkim "Dzięki za wieczór. Narka.” i odszedł w stronę domu.
Odjechaliśmy z piskiem opon.
* * *
Wzięłam szybki
prysznic i podążyłam do swojego pokoju. Ułożyłam się w łóżku i nadal
myślałam o dzisiejszym wieczorze. Zastanawiałam się czy można zaliczyć
go do udanych wypadów. Gdyby nie Remek... Tak. On wszystko komplikuje.
Nigdy nie wiem jak się zachować, kiedy jest blisko. Nie żałuję, że z nim
zatańczyłam, jednak jego dłoń... Jego dłoń, dotykająca lekko mojej
dłoni. Te przyjemne ciepło, nadal czułam na swojej skórze. Może to przez
alkohol, zrobił to pod wpływem procentów... Jutro pewnie nie będzie
tego pamiętał.
* * *
Do drzwi pokoju Zuzi zapukała
Emilka. Dziewczyna zajęła miejsce na pufie, która była na tyle wygodna,
że każdy uwielbiał tam siadać. Zuza leżąca już w łóżku oparła się na
łokciach i spytała:
-O czym chciałaś pogadać?
-Tak się tylko zastanawiam...
-Nad czym? Wal.
-Ale odpowiedz szczerze.
-Okey.
-Podoba ci się Remek?
-Emila... Tylko dlatego przychodzisz tu w nocy?
-Szczerze miało być. Mnie i tak nie oszukasz.
-To jest mój przyjaciel od piaskownicy. Nic więcej.
-Zuza, nie widzisz, że on na ciebie leci?
-Wydaje ci się, po prostu się przyjaźnimy.
-Podrywa cię na różne sposoby.
-Przyjaźń to nie podryw.
-Może
ty nie myślałaś o nim w ten sposób ale wiesz... Jest przystojny,
inteligentny i zabawny. Zastanów się zanim ci go ktoś sprzątnie sprzed
nosa.
-Kuzynko, czy ty nie za dużo soku wypiłaś? A może on był przeterminowany.
-Mówię co myślę a co do soku to ty też go piłaś Suzi.
Dalej
już tylko śmiałyśmy się i żartowałyśmy. Poszłyśmy spać około 2 w nocy.
Czekałam na kolejny dzień i nie mogłam się doczekać co przyniesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz